niedziela, 26 lipca 2015

10. "Morskie Oko".

*****KASIA*****
Rano poczułam, że ktoś mi się przygląda. Więc otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Krzyśka. Troszkę się zdziwiłam, że go widzę, ale przypomniałam sobie, że zasnęłam u niego w pokoju hotelowym.
-Hej.- powiedział i mnie pocałował.
-Cześć kochanie. Długo już nie śpisz i która godzina?- zapytałam.
-Chyba z jakieś pół godziny. Jest już parę minut po 8.- dalej się uśmiechał. Ach ten mój Krzyś i jego uśmiech. - Dobra trzeba wstać i iść na śniadanie, a potem na trening.
-Okay, ja się tylko ubiorę i idę do domu.-  powiedziałam wstając, a potem dając Krzyśkowi buziaka w policzek.
-A musisz iść?- zapytał troszkę smutny.
-Och Krzysiu muszę, ale zobaczymy się na treningu przecież. Nie smuć się.- pocałowałam go namiętnie. Po chwili się od niego odsunęłam i poszłam do łazienki się przebrać. Po 10 minutach byłam już gotowa, pożegnałam się z nim i udałam się do domu. Dziś była ładna pogoda, więc postanowiłam iść przez park. W domu byłam jakąś godzinę później.
-Hej.- przywitałam się z mamą.
-Cześć. Gdzie byłaś całą noc?- zapytała zła.
-Oj mamo, przepraszam. Byłam z Krzyśkiem.
-Martwiłam się o ciebie. Mogłaś chociaż napisać gdzie jesteś.
-Wiem. Miałam wrócić, ale zasnęłam w hotelu. Nie musiałaś się o mnie martwić.
-Jestem twoją matką, zawszę się o ciebie martwię i będę martwić. Taka rola matki. Zrozumiesz gdy sama nią zostaniesz.- przytuliłam ją. Porozmawiałyśmy chwilkę, w między czasie zrobiłam sobie 2 kanapki z szynką. Zjadłam, posprzątałam po sobie, pożegnałam się z mamą i poszłam do siebie się przebrać. Ubrałam bokserkę i krótkie spodenki i zbiegłam na dół.
-Wychodzę.- powiedziałam do mamy zakładając buty, zabrałam jeszcze torbę i ruszyłam na skocznię. Gdy dotarłam wszyscy rozgrzewali się by potem oddać parę skoków treningowych, przed najbliższym konkursem. Podeszłam do Łukasza i reszty ze sztabu szkoleniowego.
-Cześć.- przywitałam się z nimi.
-Witam, dobrze że już jesteś.- powiedział Łukasz.- Chłopaki zaraz skończą rozgrzewkę, więc możemy iść do gniazda trenerskiego.
-Okay. Tylko odłożę torbę.- trener kiwnął tylko głowa, a ja ruszyłam do domku skoczków, by odłożyć swoje rzeczy. Zabrałam tylko telefon i udałam się na wyciąg. Po chwili już siedziałam z Kamilem.
-Jak tam po wczorajszym wylądowaniu w basenie?- zapytał śmiejąc się z wczorajszego zdarzenia.
-Jak w najlepszym porządku.- odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.- Na razie.- pożegnałam się z nim, zeszłam z wyciągu i ruszyłam do gniazda trenerskiego. Po 5 minutach mogliśmy już zacząć. Pierwsi zaczęli skakać juniorzy. Musze przyznać, że bardzo dobrze sobie radzą. A Krzysiek radził sobie najlepiej. Więc zasłużył na wyjazd do Hinterzarten. Oprócz niego pojadą jeszcze Bartek, Maciek, Dawid, Krzysiek Miętus, Kamil i Piotrek.
Po skończonym treningu umówiliśmy się, że pójdziemy dziś do Morskiego Oka. Własnie z Jaśkiem wróciliśmy do domu by coś zjeść.
-Cześć.- przywitała się z nami Angelika.
-Hej, gdzie jest mama?- zapytał mój brat, a ja zaczęłam szykować nam obiad.
-Jest na mieście.- podpowiedziała Angela.
Po zjedzonym obiedzie poszłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam rybaczki koloru miętowego i bluzkę z dłuższym rękawem. Gdy byłam już gotowa to zeszłam do salonu gdzie siedziała Angelika i coś oglądała, więc  do niej dołączyłam.
-Idziesz z nami do Morskiego Oka?- zapytałam.
-Nic o tym nie wiem.- odpowiedziała.
-Janek nic ci nie powiedział?- spytałam zdziwiona, bo miał jej o wypadzie powiedzieć.
-Nie.
-Ja go kiedyś po prostu ukatrupię. No więc idziesz z nami?- ach ten mój brat.
-Kogo ukatrupisz i gdzie idziesz?- zapytał wyżej wspomniany.
-Ciebie braciszku. Zapomniałeś, że idziemy do Morskiego Oka?
-A tak, sorry zapomniałem.- obiecuję,  że kiedyś mu coś zrobię, tylko nie wiem jeszcze co.
-Sam to zaproponowałeś. A teraz zapomniałeś. Skleroza nie boli, tylko cza ją leczyć, braciszku.- za to powiedzenie zaczął mnie gonić po ogrodzę. Po jakimś czasie się ogarnęliśmy, a moja przyszła bratowa była już gotowa by wyjść. Janek zamknął dom i ruszyliśmy pod hotel. Gdy byliśmy już na miejscu większość już czekała, tylko brakowało braci Kot.
-Hej.- przywitaliśmy się z wszystkimi. A Krzysiek podszedł do mnie i pocałował w policzek.
jakieś 5 minut później pojawili się Maciek i Kuba, więc mogliśmy już ruszyć do Morskiego Oka.
Ja i Krzysiek szliśmy na końcu trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim. Po jakimś czasie szliśmy milcząc, a Krzysiek był zamyślony.

*****KRZYSIEK*****
Właśnie szliśmy do Morskiego Oka. Bardzo cieszę się, że mam taka dziewczynę. jest inna niż moja była. Nie wiem czemu o niej pomyślałem.  Może dlatego,  że do mnie napisała i poprosiła o spotkanie.
-Czy coś się stało?- zapytała.- Bo od paru minut jesteś myślami gdzieś indziej.
-Nie, wydaje ci się kochanie.- okłamałem ją. Na razie nie chce rozmawiać z nią o mojej byłej.
-Jak chcesz, nie musisz mówić. Ale mnie nie oszukasz Krzysiek. Wiem, że jest coś nie tak.- drążyła dalej.
-Kochanie, ale naprawdę jest wszystko w porządku.
-Dobra, dam ci dziś spokój, ale i tak cie nie ominie rozmowa ze mną.- powiedziała i później już nie ciągnęłam tematu.
Widać było po jej minie, że nie była zadowolona z tego faktu zadowolona, ale dała sobie spokój.
Po chwili zadzwonił mi telefon. Wyciągnąłem go i zobaczyłem na wyświetlaczu, że dzwoni Sabina, moja była. Po chwili zastanowienia odrzuciłem połączenie.
-Kto to dzwonił?- zapytała.- Chyba powinieneś był odebrać.
-Nikt ważny.- odpowiedziałem.
-No dobra.- powiedziała i się zatrzymała.
-Co jest, czemu się zatrzymałaś.- nic nie powiedziała tylko się do mnie przytuliła. Bardzo mi na niej zależy i nie chcę jej stracić. Kocham ją i to bardzo. Po chwili się od siebie odsunęliśmy  i ruszyliśmy troszkę szybszym krokiem by dogonić resztę. Jakieś 15 minut później byliśmy na miejscu. A mój telefon cały czas dzwonił.
-Przepraszam na chwilkę.- zwróciłem się do przyjaciół, a potem odszedłem kawałek dalej by nikt mnie nie usłyszał.
-Czego chcesz?!- zapytałem wkurzony.- Czy mogłabyś mi dać spokój?
-Hej, spokojnie. Chciałam tylko z tobą porozmawiać. A poza tym Marysia chciała by się z tobą spotkać. Bardzo za tobą tęskni. Cały czas pyta się mnie kiedy tata przyjdzie.- powiedziała. Na imię Marysia uspokoiłem się.
-Chciałbym ci przypomnieć, że Marysia nie jest moją córką.- powiedziałem łagodnie jak tylko potrafiłem.
-Wiem o tym Krzysiek, ale ona o tym nie wie, byłeś jej tatą i zawsze będziesz.
-Dobra, kiedy chcesz się spotkać?- zmieniłem temat.
-Jutro może być?- zapytała.
-Nie mogę. Dopiero możemy się spotkać w przyszłym tygodniu.- odpowiedziałem.
-Okay, to na przyszły tydzień. Zgadamy się jeszcze. Czy to tatuś?- usłyszałem Marysię.- Tak.- zwróciła się do małej.
-Daj mi ją do telefonu.- powiedziałem uśmiechając się.
-Hej tatusiu.- powiedziała. Nie widziałem jej z 4 miesiące. Choć nie jest moją córeczką, to ja kocham jak własną. Przez dwa lata żyłem w tej niewiedzy. zawsze myślałem, że to moja córka, ale gdy dowiedziałem się, że Sabina okłamywała mnie i wmówiła, że Marysia jest moja. Ale właśnie 4 miesiące temu się dowiedziałem, że to nieprawda, to z nią zerwałem i nie utrzymywałem kontaktu. Kiedy zaczęło mi się układać to musiała się odezwać.
-Hej słoneczko.- powiedziałem. Po chwili usłyszałem te jej dziecięcą mowę, choć już niektóre słowa mówi bardzo dobrze, jak na swój wiek. Potem pogadałem jeszcze z Sabiną, a później wróciłem do reszty.

*****KASIA*****
Gdy Krzysiek wrócił to zachowywał się dziwnie. Był jakiś nie obecny. Będę z nim musiała porozmawiać. Ale na razie się tym nie będę przejmowała i cieszyła chwilą spędzoną z przyjaciółmi.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Dawno się tak dobrze nie  bawiłam. Pod wieczór zbieraliśmy się już do domu.
Odprowadziliśmy z Jaśkiem, braćmi Kot i Kamilem resztę do hotelu, a potem udaliśmy się do domu.
Gdy wracaliśmy z Morskiego Oka chciałam zapytać Krzyśka o co chodzi, ale się wymigiwał i nie chciał rozmawiać.
Po dotarci do domu zjadłam kolację i udałam się do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
Krzysiek próbował się ze mną skontaktować, ale nie odbierałam. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Po jakimś czasie zrezygnował. Wiem, że coś przede mną ukrywa. Bardzo smuci mnie jego zachowanie.
Leżąc tak myślałam cały czas o Krzyśku, jesteśmy dopiero drugi dzień, a on coś przede mną ukrywa.
Po pewnym czasie zmorzył mnie sen.

*****KRZYSIEK*****
Wiem, że źle zrobiłem nie mówiąc jej o co chodzi, ale nie chcę jej martwić. Po kolacji parę razy próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Próbowałem jeszcze z parę razy, ale po pewnym czasie zrezygnowałem. Wziąłem szybki prysznic, a potem poszedłem spać.

______________________________________________
Cześć wszystkim, w końcu dodałam ten 10 rozdział.
Chciałam was przeprosić za długą nieobecność na blogu.
Czekam na waszą opinię i komentarze pod rozdziałem. ^^

Pozdrawiam. :*

1 komentarz:

  1. Masz talent dziewczyno do pisania, warto byłoby to wykorzystać i zgłosic do jakiegoś konkursu, bardzo fajnie sie czyta :)

    OdpowiedzUsuń