Rano obudził nas budzik. Ach matko, nie chce mi się wstawać i Krzyśkowi chyba też. Ale mus to mus i trzeba wstać , nie ma co.
-Kochanie, musimy wstawać.- powiedziałam i chciałam wstać, ale Krzyś mnie powstrzymał. Uśmiechnął się i mnie namiętnie pocałował. Słodko, ale muszę przerwać tą przyjemną chwilę. Po paru minutach się od niego odsunęłam.- No już, kochanie. Wstajemy.- zmusiłam go. Niechętnie wstał, ale wstał, a potem pomógł mi. Zrobiliśmy szybko śniadanie, zjedliśmy, ubraliśmy się, zabraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się pod skocznię. Zawsze lubiłam zawody, które odbywały się w Polsce. Ta atmosfera i kibice. Ale zawsze najlepiej jest w Zakopanym na Pucharze Świata. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Byli już tam wszyscy. No, no tak się im wszystkim spiesz. No proszę, proszę.
-No w końcu pojawiła się nasza nierozłączną para.- powiedział w żartach Olek.
-Ta. Siedź cicho.- powiedział mój chłopak, cały czas się uśmiechając. No co ja z nim mam. Parę minut po 8 wyjechaliśmy z pod skoczni. Usiadłam z przodu, bo musiałam przejrzeć parę dokumentów. Przez całą drogę sprawdzałam, czy się wszystko zgadza. Jak na razie wszystko było w porządku. Do niczego nie można się było przyczepić, wszystko grało i dobrze. Jechaliśmy ponad pół godziny i byliśmy na miejscu. Wisła, piękne miasto. Wysiedliśmy z autobusu, zabraliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się do hotelu. Po zameldowaniu się, każdy poszedł do swojego pokoju. Otworzyłam i weszłam do środka. Był bardzo ładny, jak zawsze. Odstawiłam torbę i rzuciłam się na łóżko. O drugiej mają mieć trening na skoczni by ją wypróbować przed zawodami. A jutro z ran mają mieć trening z kibicami, jak co roku. Bardzo fajnie to zrobili. Cieszę się, że chcą spędzać czas z kibicami. A o 15 pierwszy trening przed zawodami. Po chwili do pokoju wszedł mój ukochany braciszek.
-Co tam?- zapytał i usiadł na łóżku.
-Nic. Jestem szczęśliwa i nic mi w życiu na razie nie jest potrzebne.- odpowiedziałam.- No i co z tymi oświadczynami?- zapytałam go. Bardzo mnie to interesowało.
-Mam już pomysł.- powiedział. Jeżeli nie pojedzie na zawody, zaprosi ją do Spytkowic, na taki spontaniczny wyjazd, a do tego jakiś piknik. Bardzo fajny i oryginalny sposób i pomysł. A jeżeli pojedzie, a ja mam nie jechać na najbliższe zawody. Więc wymyślił bym porzuciła do ich pokoju pierścionek zaręczynowy. A do tego wymyślił, że oświadczy się w jej urodziny. Cieszę się, że jest szczęśliwy i, że mu się układa. Mnie teraz też z Krzyśkiem, więc jest dobrze. Po chwili w moim pokoju zrobił się tłum. Nie no, mój pokój to jakieś muzeum, czy co? Musieli tu wszyscy nasi skoczkowie akurat przyjść. Zabiję ich, nie mam chwili spokoju, ani wytchnienia. Rozsiedli się po całym pokoju, a na moim łóżku usiedli mój ukochany i najlepszy przyjaciel. Siedzieliśmy w pokoju i milczeliśmy, ta cisza zaraz doprowadzi mnie do szału. Przyszli, a milczą. No to po co tu przyleźli, jak siedzą i milczą. Co za matoły. Ukatrupię ich po prostu zaraz.
-Macie zamiar cały czas tak cicho siedzieć?- zapytałam zła na nich wszystkich. Wszyscy zgodnie przytaknęli głowami.- Jeżeli tak to wypad z mojego pokoju. Matoły jedne. Już!- krzyknęłam, ale nikt nie posłuchał. Mówiłam jakby do ściany. Wstałam z łóżka, wzięłam klucz do pokoju i bez słowa wyszłam uśmiechając się pod nosem. Zamknęłam pokój na klucz i jestem ciekawa jak zareagują. Podstępna ja. Po chwili usłyszałam jakieś krzyki i szarpanie za klamkę od drzwi. A poznęcam się na chwilkę na nich. Niech mają za swoje, za to że mi zakłócają spokój i przeszkadzają. Po chwili nic nie słyszałam, żadnych krzyków, kompletnie nic. Czyli coś kombinują. Ach co ja z nimi mam. Minęło już z 15 minut, a oni dalej nic. Czekam i czekam, nawet zaczęłam grać na telefonie. W moim pokoju nic dalej nie słyszę. Usnąć tu można. Ale niech mają za swoje. Nie będę im otwierać pokoju.
-Zapłacisz za to!- usłyszałam po chwili głos Maćka. Mam przechlapane, to jest pewne, ale jestem z siebie zadowolona tak, czy siak. Czyli musiał przejść przez balkon do sąsiedniego pokoju. Wstałam, pokazałam mu język i szybko przed nim uciekłam. Wybrałam schody, no bo windą to pewnie by na mnie czekał. Zbiegłam szybko do lobby, wpadając na kogoś.
-Przepraszam.- przeprosiłam poszkodowanego.
-Cześć Kate.- usłyszałam po angielsku.
-Hej Andreas.- przywitałam się z Wellim.- Jeszcze raz przepraszam.- powiedziałam już po angielsku.
-Nic się nie stało.- uśmiechnął się przyjaźnie.
-Tu jesteś podstępna żmijo!- usłyszałam mojego przyjaciela. Szybko schowałam się za Andiego.- Nawet on ci nie pomoże. Nie chowaj się.- pisnęłam i pobiegłam na zewnątrz. Ale i tak nie zdarzyłam przed nim uciec, bo mnie złapał. Ach jaka szkoda. Wyciągnął z mojej kieszeni klucz, ale mnie nie puścił, pociągnął mnie w stronę mojego tymczasowego pokoju. Nikt mi tego nie odpuści. Po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Ach co to za moje życie. Otworzył drzwi. Gdyby wzrok mógł zabijać, byłabym już martwa. Bo wszyscy patrzyli na mnie takim wzrokiem. Mam przerąbane, nie ma co i to bardzo. Wyszli z pomieszczenia, Kubacki przerzucił mnie przez ramię i gdzieś ze mną szli. Oni cały czas to knuli, siedząc w moim pokoju zamknięci. Przez całą drogę krzyczałam i biłam po plecach, ale i tak nie reagował. Po chwili zostałam wrzucona do basenu. Zabiję ich, no po prostu zabiję. Ale i tak nie są pomysłowi, bo basen to przereklamowany sposób na zemstę. Głupki. Ja miałam lepszy pomysł, nie żeby się chwalić, czy coś.
-Głupi jesteście. Wszyscy bez wyjątku.- powiedziałam wynurzając się na powierzchnię. A nie wynurzałam się dość długo, a bo chciałam im zrobić psikusa, ale nik na to nie reagował. Tak się mną przejmują. Bardzo im dziękuję. Nie ma co.
-A ty nie lepsza.- odezwał się mój najukochańszy braciszek. Wkurzona wyszłam z basenu bez niczyjej pomocy i bez słowa udałam się do swojego pokoju. Jestem na nich wkurzona, niech nie myślą, że im tak szybko wybaczę. Obraziłam się na nich. Teraz to niech mnie błagają o wybaczenie. Ale się tak szybko nie dam. A niech mają za swoje. A, jeszcze wróciłam po swój klucz, zabrałam go od Maćka i wróciłam. Nie zwracałam na nikogo uwagi, bo po co miałam. Zabrałam jakieś suche ubrania i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie te mokre, wysuszyłam się i ubrałam się w te suche. Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam na łóżku mojego chłopaka. Nie odzywałam się do niego. Knuł z nimi i nawet mi nie pomógł, wiec niech ma za swoje. A co mi tam. Usiadłam na skraju łóżka, odwrócona do niego plecami.
-No, nie obrażaj się.- powiedział i mnie przytulił. Nie reagowałam. Nie dawał mi spokoju. Ale ja też nie dawałam mu za wygraną. Popatrzyłam na zegarek i było parę minut po dwunastej. Więc trzeba iść na obiad. Podeszłam do drzwi i pokazałam mu, żeby wyszedł z tego pomieszczenia. Niechętnie wyszedł, ale wyszedł i dobrze. Zeszłam do restauracji, zamówiłam obiad i usiadłam w wolnym miejscu. Każdy z naszych skoczków chciał ze mną usiąść, ale im nie pozwoliłam. Dopiero dosiedli się do mnie skoczkowie z Austrii. A niech będą zazdrośni. Niech mają za swoje. Jakby nie patrzeć to znam się ze wszystkimi skoczkami. Rozmawiam z większością z nich i ich lubię. Dalszy dzień jakoś minął. Trening i późniejszy odpoczynek. Teraz jest już wieczór i udałam się na spacer. Dobrze mi to zrobi. A chłopaki cały dzień za mną chodzili i błagali o wybaczenie. Marudy jedne. Ale nawet nie zwracałam na nich uwagi. Niech mają za swoje. Jestem ciekawa co wymyślą, by mnie za dzisiejszy dzień przeprosić. Pożyjemy, zobaczymy. Chodziłam sobie tak bez celu. Dobrze mi, lubię sobie tak sama chodzić na spacery. Mogę sobie wszystko przemyśleć. Nawet nie wiem ile czasu minęło, bo bardzo długo już chodzę, dość długo i nawet nie chciało mi się wracać.
-Tu jesteś. W końcu cię znalazłem. Martwiliśmy się o ciebie. Wszędzie cię szukałem.- odezwał się mój chłopak. To fajnie, że się o mnie martwili, ale nie trzeba było. Jestem przecież dorosła, umiem o siebie sama zadbać. Mogę robić co mi się podoba.- Kocham cię.
-No jestem, jestem. Nic mi nie jest. Ale dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego. Objął mnie ramieniem i wróciliśmy do hotelu. Ale i tak mi nie przeszło. Dalej jestem obrażona, ale i tak go kocham. Weszliśmy do mojego tymczasowego pokoju, a tam byli wszyscy z wielkim napisem: PRZEPRASZAMY. No, no postarali się, nie ma co.
-Naprawdę cię przepraszamy. Źle zrobiliśmy, ale czasem lubimy ci dokuczać.- powiedzieli. Nie no spoko przeprosiny, ale to już jest zawsze coś.
-Dobrze, dobrze. Ale więcej mnie nie wkurzajcie.- powiedziałam.- A teraz wynocha. Nie przeszkadzajcie mi. Pa.- wygoniłam ich. Pożegnali się ze mną i po chwili już ich nie było. Został tylko Krzysiek. Podszedł do mnie i mnie pocałował. Na początku nie odwzajemniłam go. Ale po chwili uległam mu. A niech mu już będzie. Odsunęłam się od niego po paru minutach i uśmiechnęłam się do niego.- Kocham cię i to bardzo.
-Ja ciebie też. Co powiesz by jutro pójść na kolacje do jakiejś fajnej restauracji.- oznajmił mi. Kolejna randka się zapowiada. Fajnie.
-Jasne. Fajny pomysł.- odpowiedziałam, pocałowałam go przelotnie w usta i wygoniłam go z pokoju. Marudził, ale wyszedł. Jak parę nocy nie będziemy spać razem, to się przecież nic nie stało. Niech się cieszy, że mu na to pozwalam. Że mam do niego takie zaufanie. Nawet po tym co przeszłam, że mu tak szybko zaufałam i pozwalam mu spać w jednym łóżku. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się już do łóżka, po chwili byłam już w krainie morfeusza.
________________________________________
Jest następny rozdział. ;)
Nic tu nie będę, no bo po co jak do was nic nie dociera. No może tylko tyle, że pisałam tylko z Kaśki perspektywy, bo na Krzyśka perspektywę nic mi do głowy nie przychodziło. Nawet o tym nie pomyślałam. Zachęcam was do odpowiadania na tą nową ankietę. Chcę poznać wasze zdanie. Na te dwie poprzednie nie zmuszam. No to tyle. *_*
Pozdrawiam. :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ❤
Wspaniały jak zawsze, chodź z błędami. :) No, no. Nie spodziewałam się, że tak się na nich obrazi. Że postanowi z Autami zjeść obiad. :p A do tego taka podstępna. Ale miała za swoje. :PP I po raz drugi wylądowała w basenie rzucona przez skoczków. :D Ale dobrze, że wieczorem im wybaczyła. :> Dobrze, że zaufała Krzyśkowi po takich wydarzeniach, bo Dawid to jest dupkiem. Nie podobało mi się jak ją bił, gdy bili razem. A potem jeszcze ci kolesie z jej klasy, jak poznała naszego Krzysia. :( ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością. *_* Oraz życzę dużo weny. ^_^
Pozdrawiam. :)
Dziękuję. :) Wiem, pisałam to by skończyć jak najszybciej, że nawet nie zauważyłam, że są błędy. Bo byłam już zmęczona. A nie była nawet taka późna pora. :pp No tak się obraził i zrobiła nazłość naszym skoczkom. :> No co ona ma z tym basenem. *_^ Długo na nich nie mogła być obrażona. No bo oni to oni. ;] Dobrze, dobrze, widać że ma do niego tak ogromne zaufanie. Kocha go. <3 No Dawid jest dupkiem. ;[ Tak jej koledzy też nie byli lepsi. :( Ale co to by było za opowiadanie bez żadnej jakiejś ciekawej akcji,czy wątku. :D Było by nudne jak flaki z olejem. :/
UsuńPojawi się dziś. ^_*
Pozdrawiam. :*